tonisia tonisia
203
BLOG

a'propos ks. Hellera

tonisia tonisia Kultura Obserwuj notkę 39

Do napisania tego postu skłoniła mnie wczorajsza wiadomośc o przyznaniu ks. Hellerowi prestiżowej nagrody Templetona za "przerzucanie pomostów pomiędzy wiarą i nauką".

Rozmyślałam od jakiegoś czasu nad przedziwnym zjawiskiem, które jest udziałem nauki od czasów nowożytnych. Z jednej strony dynamiczny rozwój i cała masa odkryć, rozliczne, coraz bardziej skomplikowane teorie itd. Z drugiej czy człowiek dzięki temu ma bardziej jasny ogląd rzeczywistości i otaczającego go świata?

Przy okazji lektury Pascala dotarło do mnie, że ten rozdźwięk zaczął się właśnie w czasach nowowżytnych. Ten wybitny matematyk poznał dobrze naturę nauk szczegółowych:

"Niechaj człowiek wróciwszy do siebie zważy, czym jest w porównaniu do tego, co istnieje, niechaj spojrzy na się jak na coś zabłąkanego w tym zakątku przyrody i niechaj z tej małej celi, w której go pomieszczono (mam na myśli wszechświat), nauczy się oceniać ziemię, królestwa, miasta i samego siebie wedle słusznej oceny. Czym jest człowiek w nieskończoności?
Ale jeśli chce oglądać inny cud, równie zdumiewający, niech zbada to, co zna najdrobniejszego. Niechaj roztocz ukaże mu w swoim maleńkim ciele części nieskończenie mniejsze, nogi ze stawami, żyły w tych nogach, krew w tych żyłach, soki w tej krwi, krople w tych sokach, wapory w tych kroplach; niech dzieląc jeszcze te ostatnie rzeczy wyczerpie swoje siły w tych wyobrażeniach i niech ostatni przedmiot, do którego zdoła dojść, stanie się przedmiotem naszej rozprawy; pomyśli może, że to jest ostateczna małość w przyrodzie. Otóż ukażą mu tam nową otchłań. Chcę mu odmalować nie tylko wszechświat widzialny, ale niezmierność tego, co może sobie wyroić w naturze w obrębie tej cząstki atomu. Niechaj ujrzy tam nieskończoność światów, z których każdy ma mój firmament, swoje planety, swoją ziemię - w tej samej proporcji co świat widzialny; na tej ziemi zwierzęta i wreszcie żyjątka, w których odnajdzie to samo, co znalazł w owych pierwszych; i znajdując znowuż w tych te same rzeczy bez końca i spoczynku, niech się zgubi w tych cudach równie zdumiewających w swej małości, jak inne w swym bezmiarze. Jak bowiem nie podziwiać, iż nasze ciało, które dopiero co było niedostrzegalnym punktem w świecie, niedostrzegalnym znowu na łonie wszystkiego, stało się obecnie kolosem, światem lub raczej wszystkim w stosunku do nicości, do której niepodobna dotrzeć?

Kto się zważy w ten sposób, przestraszy się samym sobą i zawieszony między tymi dwiema otchłaniami, Nieskończonością i Nicością, zadrży na widok owych cudów; sądzę, iż mieniąc ciekawość swoją w podziw, skłonniejszy będzie przyglądać się im w milczeniu, niż zarozumiałe dociekać ich tajemnicy." Myśli, tłum. T. Boy-Żeleński

I taka jest mniej więcej do dzisiaj kondycja współczesnej nauki: z jednej strony rozkłada ona bezradnie ręce w niemocy poznawczej: rzeczywistość jest w swej naturze nieodgadniona i niepoznawalna do końca, bo im więcej o niej wiemy, tym więcej pytań ta wiedza rodzi. Zatem już nie możemy naukom stawiać pytań ogólnych typu co jest istotą czlowieczeństwa, bo nauki szczegółowe, takie jak genetyka nie dadzą nam na nie odpowiedzi, badanie ludzkiego genu może doprowadzić jedynie do odkrycia kolejnego nieodkrytego dotąd kosmosu, kolejnego pokładu, i tak w nieskkończoność. Nauka współczesna nie ma po prostu narzędzi do tego, by dawać odpowiedzi na pytania kardynalne, np. o naturę wszechrzeczy. Szczegółowość nauk doprowadziła do niemożności ogarnięcie rzeczywistości we wszystkich jej wymiarach. Składając te wszystkie kawałeczki zwierciadła, na które rozpadł się obraz świata w naukach, nie złożymy spójnego obrazu, bo one są do siebie nieprzystawalne, opisują rzeczywistość zupełnie odmiennym językiem, nie mówiąc już o pewnych paradoksach i wewnętrznych sprzecznościach wewnątrz rzeczywistości (jako laik podam przykłady natury światła, czy zasady nieoznaczoności Heisenberga, ale jeśli się mylę, to proszę mnie oczywiście poprawić, liczę tu na ewentualną korektę ze strony Pana Eine). Świat współczesny jawi się dużo bardziej jako chaos, niż w starożytności czy w średniowieczu.

Z drugiej strony nauka składa broń, bo poznanie samo w sobie nie jest już wartościa, po co nam ono (choć właśnie tym szczycili się starożytni, swoją drogą ufni w możliwości poznawcze ludzkiego umysłu, który jako jedyny w świecie może tę rzeczywistośc ogranąć rozumem, poznać i wyjaśnić, wystarczą dobre narędzia poznawcze, a więc to starożytni szczycili się tym, że umiłowanie mądrości i poszukiwanie prawdy samo w sobie jest najzaszczytniejszym zajęciem, najpełniej realizującym istotę człowieczeństwa), zatem współczesna nauka odpuszcza sobie to ambitne zadanie tłumaczenia  rzeczywistości dla niego samego i zajmuje się badaniem rzeczywistości ze względu na oczekiwane korzyści płynące z odkryć,. Zatem badamy geny ludzkie po to, żeby np. wykryć gen odpowiadający za raka, bo jeśli to sie uda, to wtedy może będzie można coś z tym dalej zrobić.

Zatem rzeczywistość jest niepoznawalna do końca, jest poznawalna tylko do pewnego stopbnia, na poziomie szczegółowości wykluczającym ogranięcie całości i ogólnego sensu. Za Francisem Baconem nauka skupia się zatem na tym co empirycznie udowadnialne i przede wszystkim możliwe do wykorzystania w praktyce. Do tego stopnia, że teorie fizyczne (a więc znowu poruszające się tylko w ramach jedenj z nauk szczegółowych), ale próbujące ogarnąć całą rzeczywistość, czyli tzw. teorie wszystkiego, jak teoria superstrun itd. są wyśmiewane w wielu środowiskach naukowych jako nienaukowe właśnie.

I ja za bardzo nie widzę możliwości wybrnięcia z tego stanu świadomości, tu nie chodzi o żadne rewolucje naukowe, bo one jej nie zmienią, tu chodzi ogólnie o wryty na stałe w naszą współczesną mentalność agnostycyzm.A tacy ludzie jak ksiądz Heller, czyli chrześcijańscy filozofowie przyrody, są najczęściej postrzegani jak ci wynalzacy teroii superstrun, jako ci, którzy próbują w sposób nienaukowy pogodzić to co nie do pogodzenia i z całego tego chaosu poznawczego wyciągnąć jakiś sens.

Myślę, że ta sytuacja ma coś wspólnego z ogólną kondycją człowieka, który się oddala od Boga. I słowa św. Pawła z listu do Rzymian, gdzie Apostoł tłumaczy, że ludzie mieli możliwość poznania Boga samym światłem naturalnego rozumu, ale sami zaprzepaścili tę możliwość, czy to z lenistwa, czy ogólnie z powodu grzechu, który zaciemnia ludzkie poznanie, odnoszą się także do wszelkiego poznania, czyli nauk również.

I ten osławiony renesans, którego spadkobiercą jest pobożny Pascal, doprowadza go do agnostycyzmu i upadku wiary w możliwości ludzkiego umysłu do poznania nie tylko Boga, ale samego świata stworzonego.

(Dodam może jeszcze, że pokłóciłam się niedawno ze znajomymi na ten temat. Ja obstawałam za wyższością systemu nauk starożytno-średniowiecznego, czyli systemu sztuk wyzwolonych, które były wstępem do filozofii i teologii, jako systemu dającego spójny obraz świata i podkreślającego jedność ludzkiego poznania. Koledzy byli za postępem nauk, że teraz ogólnie jest lepiej, że taki a nie inny rozwój nauk był nie do uniknięcia. Oczywiście, że teraz wiemy więcej no i postęp itd. Ale czy postęp zawsze równa się zmiana na lepsze?)

tonisia
O mnie tonisia

W zasadzie nie mogę się wypowiadać na tematy polityczne. A szkoda. tonisia@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura