tonisia tonisia
63
BLOG

Chora służba zdrowia

tonisia tonisia Kultura Obserwuj notkę 1

Znowu: miało nie być politycznie, ale temat zrobił się polityczny.

Narzekałam na chory system, który ze względów finansowo-biurokratycznych nie pozwolił mojej mamie połączyć dwóch operacji - woreczka żółciowego i ruptury (po co rozbijać te dwa zabiegi na dwa, skoro można zrobić je za jednym zamachem, jedno usypianie, jedno krojenie, zdrowiej dla pacjenta), ponieważ NFZ nie przewiduje takiej operacji dwa w jednym i nie zwraca za nią pieniędzy. Trzeba było za jedną z nich zapłacić.

Na fikcyjność darmowej służby zdrowia miałam okazję ponrzekć także przy okazji moich niedawnych przejść okołoporodowych (jestem dumną mamą prawie trzytygodniowego synka). Żeby zapewnić sobie tzw. usługi "dodatkowe", czyli np. opiekę położnej podczas porodu, oraz potem,oczywiście się płaci. I to słono. Oczywiście można nie płacić, tylko, że słyszałam relację kobiet, które tego nie uczyniły i zdały się na standardowe usługi szpitalne. Słyszałam również relacje ich mężów. Raczej nie polecam.

Jednak to co mnie uderzyło najbardziej podczas tych moich przygód szpitalnych, to było podejście lekarzy. Trafiłam w ręce samego ordynatora szpitala, miejscowej sławy ginekologicznej. To on miał decydować co ze mną zrobią, czy dać mi oksytocynę, czy jednak wysyułać na cesarkę. I kiedy czekałam na jego decyzję w tej sprawie, okazał sioę, że on nie ma czasu, ciagle jest zajęty. Ja czekałam ładnych parę godzin na jego werdykt, już z bólami. A czas naglił, dziecko miało się urodzić jak najszybciej, inaczej mogło być z nim źle. Wreszcie przypadkiem dorwałam profesora na korytarzu i zaczepiłam, że ja wciąż czekam na jego decyzję. A on na to, nie zwalniając kroku, rzucił: "Nie badam. Nie mam przed kim" W sensie, że akurat wszystkie jego studenki i praktykantki porozchodziły się gdzieś. Więc on nie ma po co badać...

Wtedy ogólnie byłam w szoku, więc sens jego wypowiedzi doszedł do mnie z opóźnieniem. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie (a to za sprawą mojej położnej, która o mnie zadbała).

O tym samym profesorze usłyszałam od koleżanki, którą badał podczas ciąży, że miał jej pobrać wody płodowe, które to badanie, jak zaznaczył, groziło poronieniem. "Więc niech pani decyduje, to pani decyzja". Tak jej wtedy powiedział.

Prywatne pacjentki są oczywiście traktowane zupełnie inaczej.

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nasz system służby zdrowia demoralizuje jej członków. Oczywiście nie wszystkich i nie zawsze. Niemniej jest w niej czynnik demoralizujący. Nie ma tu żadnej misji, jest albo chęć zarobku, albo, jeśli to akurat niemożliwe, zimne podejście naukowca, który pacjenta traktuje jak "kolejny przypadek".

Nie wiem czy reforma tę skazę w duszach lekarzy zmieni. Bezduszny lekarz pewnie pozostanie takim i w zmodernizowanym systemie. Ale może coś się jednak ruszy?

tonisia
O mnie tonisia

W zasadzie nie mogę się wypowiadać na tematy polityczne. A szkoda. tonisia@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura